W 2013 r. po skutecznie przeprowadzonym referendum odwołano Prezydenta Elbląga Grzegorza Nowaczyka (Platforma Pbywatelska) oraz Radę Miasta, w której większość radnych należało do Klubu PO. Ich obowiązki przejął wówczas 53-letni Marek Bojarski. Jak były Komisarz Elbląga wspomina ten czas? O tym opowiedział Kamili Jabłonowskiej.
Był Pan Komisarzem Elbląga przez trzy miesiące. Jak Pan wspomina ten okres?
Wspominam bardzo dobrze, chociaż muszę się Pani przyznać, że jak wróciłem z Elbląga, dokładnie w tym dniu, znalazłem się w szpitalu. Doktor powiedział, że to było takie odreagowanie na to wszystko. Jestem człowiekiem, który jak coś robi to stara się, żeby było dobrze i chyba za bardzo się przejmowałem.
Brzmi trochę tak, jakby praca w Elblągu Pana wykończyła.
Nie chcę tego powiedzieć, ale to jest duże miasto. Przed przyjazdem do was poddawałem swoją osobę pod wątpliwość. Nie chodziło tu o nadmierną skromność, ale o fakt, że jest to miasto porównywalne z Olsztynem, a trzeba było przejąć obowiązki nie tylko Prezydenta, ale i Rady. Plusem był fakt, że nie trwało to długo. Według prawa jeśli do końca kadencji jest krócej niż pół roku to jest się do końca kadencji, ale jeśli jest tak, jak było w Elblągu...
czyli 1,5 roku...
Właśnie, to wtedy można być 90 dni.
Pamięta Pan, co wówczas zastał Pan w Elblągu? Skoro tak Pan to później odreagowywał, to wyzwań musiało być sporo.
W Elblągu była sytuacja, z którą wcześniej się nie spotkałem, że pracowałem i za Prezydenta, ale też i za Radę Miasta. Ta odpowiedzialność była duża. Był też ogrom inwestycji na ogromne kwoty. Z tego co pamiętam to też było powodem referendum, że było ich za dużo. Uciążliwość dla ludzi z tym związana była zbyt duża, ale rozumiem poprzedniego Prezydenta (Grzegorza Nowaczyka – przyp. red.), bo nie chciał stracić środków finansowych (z dofinansowań – przyp. red.). Teraz pewnie mieszkańcy inaczej na to patrzą, jak wszystko się zakończyło. Chodziło wówczas o infrastrukturę drogową i mostową.
Wówczas rozkopana była droga 503 i 504.
No właśnie. Jak przyszedłem to to wszystko było już w trakcie. Nigdy wcześniej nie spotkałem się z takimi problemami. Pamiętam, że jak się wjeżdża na „siódemkę” to jest wiadukt, który wtedy był w strasznym stanie. Groziło to awarią, decyzję trzeba było podejmować natychmiastowo. Skutkowało to konsekwencjami i finansowymi i organizacyjnymi. To było dla mnie wyzwanie. Stąd pewnie te problemy zdrowotne.
Komisarzem był Pan już w innym miastach, ale tam jednak miał Pan wsparcie Rady Miasta.
Tak. Może nie to, że się bałem odpowiedzialności, ale jednak wszystko było na moich barkach. Nie znałem też specyfiki tego miasta. Każda instytucja ma swoją specyfikę.
W ilu miastach był Pan Komisarzem?
W czterech. Śmiano się ze mnie, że powinienem trafić do Księgi Rekordów Guinnessa, bo w jednym okresie samorządowym dwa razy pełniłem obowiązki Wójta – w Sorkwitach i Dźwierzutach, raz Burmistrza w Ostródzie i raz Prezydenta w Elblągu. A wówczas byłem dyrektorem w Ośrodku Doradztwa Rolniczego w Olsztynie i zawsze na te okresy brałem urlop bezpłatny.
Jak Pan wspomina współpracę z elbląskimi urzędnikami?
Było super. Współpraca szła bardzo sprawnie. Macie duży urząd i ta organizacja pracy była bardzo dobra. Bardzo ciepło wspominam ówczesną panią skarbnik (Rozalia Grynis w czerwcu br. przeszła na emeryturę – przyp. red.) i wszystkich dyrektorów. Może nie udało mi się zrobić nic spektakularnego, ale starałem się nie zaszkodzić. Na ostatniej sesji jeden z Pani kolegów dziennikarzy powiedział mi, że elblążanie zapamiętają mnie jako bardzo kompetentnego urzędnika. Bardzo mi miło z tego powodu.
Czy od tego czasu była Pan w Elblągu?
Czasem tu przyjeżdżam.
I jak Pan ocenia kierunek, w którym idzie Elbląg? Rozwijamy się?
Kiedy byłem Komisarzem poznałem różne fajne miejsca w Elblągu. Jest Ratusz Staromiejski, gdzie odbywają się świetne koncerty Elbląskiej Orkiestry Kameralnej. To jest miasto, które warto odwiedzać.
Teraz jest Pan dyrektorem WORD-u w Olsztynie. Ściśle współpracuje Pan z elbląskim WORDem?
Zdecydowanie tak. W całym województwie jesteśmy tylko my.
W Elblągu zdawalność egzaminu teoretycznego w kategorii B wynosi 55 proc., a egzaminu praktycznego ok. 30 proc. Jaka to wygląda w Olsztynie?
My przeprowadzamy dwa razy więcej egzaminów niż w Elblągu, bo 48 tys. na wszystkich kategoriach. Średnia zdawalność w kategorii B na teorii to jest ok. 56 proc., a na praktyce 30-34 proc.
Dziękuję za rozmowę.
Z Markiem Bojarskim rozmawiała
Kamila Jabłonowska
Redakcja serwisu zulawy.com nie odpowiada za treść komentarzy i treści dostarczone przez firmy i osoby trzecie.
Jeśli chcesz z nami tworzyć serwis napisz do nas e-mail.
Regulamin komentowania artykułów w serwisie zulawy.com
W trosce o kulturę i wysoki poziom debaty w serwisie zulawy.com wprowadza się niniejszy Regulamin.
Copyright © 2014-2024 zulawy.com. Wszystkie prawa zastrzeżone.