Wyjazd do Catani był dla ekipy Hemako Sztutowo ogromnym wyzwaniem i jeszcze większym przeżyciem. Informacja o otrzymaniu tzw. „dzikiej karty” spadła na zespół jak grom z jasnego nieba. Pierwsze reakcje były typu: czy to prima aprilis. Następnie czas na szybką decyzję. Gramy czy nie gramy, jak nie gramy jak gramy. Przecież to dziesiąty rok występów w polskiej elicie beach soccera i wymarzona okazja na otwarcie sezonu z wysokiego „c”. Jest decyzja i pełna mobilizacja w celu pozyskania środków na wyjazd.
Pierwsze trzy dni to pasmo rozczarowań, ale w pełni zrozumiałych. Nie sposób w ciągu tygodnia zmienić budżety i znaleźć możliwość realizacji zadania pod tytułem; wsparcie wyjazdu na Euro Winners Cup 2015. Szukamy wsparcia u osób prywatnych, bardziej i mniej zaprzyjaźnionych. Nie tylko w Sztutowie. Znajomy znajomego, kolega kolegi. Momentem zwrotnym akcji okazała się deklaracja Sołtysa-Janusza Charlińskiego, który zadeklarował znacząca kwotę. Później to już poszło. Grosz do grosza i budżet rósł. Wiele miłych spotkań i słów uznania naszej roboty. Okazało się, że beach soccer jest coraz bardziej rozpoznawalny w naszym regionie i ma wielu fanów. W sumie udało nam się zebrać kwotę 24.450 złotych. Ewentualnie brakującą część mieliby pokryć zawodnicy i sztab szkoleniowy.
Szybko zamówiliśmy bilety i hotel. Niestety bez wyżywienia i oddalony od boiska 3 km. Do Catani ruszyliśmy przez Katowice, gdyż tylko takie udało nam się zdobyć bilety, ale to nie był problem dla nikogo z ekipy. W Katowicach do drużyny dołączył nowy zawodnik: Bogusław Saganowski. W beach soccerze postać znana na całym Świecie. W Polsce, ikona polskiego beach soccera. Doskonały jako zawodnik i zasłużony jako trener kadry. W tym roku będzie reprezentował barwy Hemako we wszystkich zawodach organizowanych przez PZPN. Mamy wszyscy nadzieję, że wzmocni siłę rażenia drużyny i będzie pozytywnych ogniwem zespołu.
Po spokojnym locie, wylądowaliśmy na lotnisku w Catanii. Od razu zetkneliśmy się z barierą językową. Włosi nie przepadają za językami obcymi i nie możemy dogadać się po angielsku z kierowcami taksówek, ani kierowcą autobusu miejskiego. Dopiero telefon do naszej przewodniczki po włoskich obyczajach, wyprowadza nas z opresji i kierowca opiekuje się nami aż do naszego przystanku. Jeszcze kilkaset metrów na pieszo i docieramy do Hotelu Politi. Apartamenty mamy wygodne. Wszystko co potrzebne jest do mieszkania. Klima działa, jest ok. Po odświeżeniu ruszamy na miasto w poszukiwaniu posiłku. Na początek pizza. Małe rozczarowanie, bo Sztutozzeria robi lepszą, ale co zrobić-Sztutowo trochę daleko.
Poniedziałek 1.06.2015
Dzień zaczyna się od szukania sklepów z żywnością. Okazuje się, że całkiem blisko mamy do rynku ze świeżymi produktami. Robimy zaopatrzenie i ciekawoscią obserwujemy zachowania Włochów na bazarze. Gwar niesamowity. Jak na starym dobrym jarmarku polskim. Trochę zszokowani wracamy na hotel i robimy śniadanie. Później odprawa i lecimy na stadion. Nasza próba jazdy autobusem niestety nie daje rezultatu. Kierowca nie pozwala na przepełnienie i podejmujemy próbę dojścia na plażę pieszo. Całkiem miarowym krokiem zajmuje nam to niecałe pół godziny. Postanawiamy więcej nie korzystać z autobusu, który notabene koszuje jeden euro. Przechadzka po malowniczych uliczkach zabytkowej Catanii okazała się dość pouczająca. Przekrój tej części miasta był dla nas nowym spojrzeniem na Sycylię. Od fajnie zachowanych i zadbanych zabytków po zrójnowane budynki. Jak później nam powiedziano, to gorsza dzielnica po której lepiej po ciemku nie chodzić. Plaża przywitała nas okazałym stadionem i pełnią słońca. Piach zaczynał nabierać temperatury, która była coraz bardziej odczuwalna pod stopami. Pomimo świetnej jak dla nas pogody, nad morzem nie było wielu turystów. Plaża dopiero jest wyposażana w sprzęt plażowy: parasole, leżaki, kosze, palmy w donicach, boiska do siatkówki, podesty do tańczenia. Tu sezon za chwilę się zacznie, a dla nas temperatura jest już jak u nas w lipcu. Odprawiamy się u organizatora i o 16.15 rozpoczynamy oficjalny trening. Piasek daje się we znaki, ale na szczęście to tylko trening. Po drodze do hotelu jemy włoski makaron. Jest ok, ale szału nie ma. Myślimy już o pierwszym meczu z turkami. Wiemy, że łatwo nie będzie, bo turcy do drużyny zaprosili Portugalczyków, Majera, Belchiora i Jordana. Najwyższa pólka światowa.
Wtorek 2.06.2015
To jest dzień prawdy. Dzisiaj okaże się ile warta jest nasza drużyna w starciu z Antalya Alanya. Pełni wiary w sukces ruszamy do boju. Zaczynamy świetnie. Sagan strzela dla nas pierwszą bramkę i prowadzimy, ale z każdą minutą przeciwnik coraz bardziej nam odskakuje. Świetnie dysponowaniu Portugalczycy dają nam szkołę beach soccera. Teraz widać różnicę pomiędzy drużyną, która ma możliwość trenować cały rok, a naszymi, którzy praktycznie rozpoczynają przygotowania do sezonu. Różnica w „czuciu” piasku i piłki jest kolosalna. Mecz z Turkami jest pierwszym pojedynkiem na piasku w tym roku dfla naszych i to widać. Robimy zbyt wiele błędów i niestety przegrywamy aż 4:10! Cztery bramki dla nas strzela Boguś Saganowski. Szkoda, że aż tak wysoko, bo powinniśmy przegrać góra dwoma bramkami, ale stało się i teraz musimy skupic się na kolejnym meczu, a przeciwnik jest jeszcze groźniejszy. To Szwajcarzy zasileni zaciągiem z Tahiti, brązowi medaliści Mistrzostw Świata. Dużo rozmawiamy o przepaści jaka dzieli nas od świata beach soccerowego. Od możliwości treningu przez cały rok. O dryfującym polskim beach soccerze.
Sroda 3.06.2015
Dzień przywitał nas jeszcze mocniejszym słońcem. Obawiamy się wysokiem temperatury jaka może pokazać się w czasie meczu o 13.45. Tu na Sycylii to czas sjesty. Ruszamy na stadion. Jest dramat. Nie możemy normalnie poruszać się na piasku. Szukamy miejsca aby postać bezpiecznie. Niestety odwrotu już nie ma. Meczu też nikt nam nie przełoży. Stajemy do rozgrzewki. Chłopaki ciągle skarżą się na piekące stopy. Zaczynamy mecz. Szwajcarzy od samego początku próbują narzucić swój styl gry. Po wczorajszym meczu odrobiliśmy lekcje i nie chcieliśmy łatwo skóry oddać. Piasek jednak bardziej negatywnie wpływał na naszą grę. Wolak z ogromnym poświęceniem znosił trudy stania w bramce. Po mimo ambitnej gry z naszej strony przegrywamy 3:7. Na listę wpisują się Sagan, Macik Piechnik i Maciek Daniluk. Wyczerpani schodzimy ponownie pokononani. Na dokładkę tracimy Bartka Piechnika, który doznał stłuczenia „dużego” palca oraz Pawła Friszkemuta, który odczuwa skutki wcześniejszych kontuzji. Obie kontuzje wyłączają ich z dalszej gry w turnieju. Znowu dyskutujemy i szukamy pomysłu na chociaż jedne zwycięstwo. O wyjściu z grupy przestaliśmy marzyć. Teraz chodziło już o ratowanie twarzy. Choć to turniej najwyższej rangi klubowej w Europie, to nie honor wszystko przgrać.
Czwartek 4.06.2015
Gramy pierwszy mecz dnia na głównym boisku. Zdajemy sobie sprawę, że wielu kibiców nas ogląda, bo relacja leci na żywo. Koncentrujemy się i zaczynamy walkę o pierwsze punkty z Grekami, którzy wczoraj zostali rozbici przez Turków 14:2. Do gry wchodzi Maciek Świderski, który zastąpił Kajtka w ofensywie. Nie bacząc na wcześniejsze wyniki, próbujemy zaatakować przeciwnika.Jak zwykle sygnał do zwycięstwa daje Sagan. Gramy dość poprawnie i skutecznie w obronie. Strzelamy dwie kolejne bramki: Maciek Piechnik i Maciek Daniluk. Na cztery minuty przed końcem swój debiut w imprezie zalicza Tomek Świderski, który między słupkami bramki Hemako zastępuje Marcina Wolskiego. Robimy faul na 15 metrze i przeciwnik zmniejsza straty na 1:3. Mamy upragnione trzy punkty i niestety kończymy na trzecim miejscu w grupie F i to już jest nasz koniec udziału w turnieju. Wieczorem szybciutko zamawiamy bilety. Niestety dopiero w sobotę mamy lot do Warszawy o 15.45.
Piątek 5.06.2015
Po śniadaniu idziemy kibicować KP Łódź. Przy okazji „notujemy” ich dobre i słabe strony. W meczu ćwierćfinałowym, Łodzianie spotykają naszych Szwajcarów z grupy. O dziwo KP wychodzi obronną ręką i jest w pierwszej ósemce. Korzystamy jeszcze z możliwości kąpieli w dość ciepłym morzu i wracamy do hotelu. Wychodzimy na miasto zobaczyć jeszcze kawałek historii, która jest na wyciągnięcie ręki. Spotykamy wyluzowanych Włochów i wielu uchodźców z Afryki.
Sobota 6.06.2015
Dzisiaj ostani dzień naszej włoskiej wyprawy. To siódma doba pobytu, a nam wydaje się, że dopiero przyjechaliśmy. Po śniadaniu poszliśmy na plaże obejrzeć mecz KP z Lokomotiwem. Ciężki mecz. Rosjanie byli wymieniani wśród faworytówcałego turnieju. Tego meczu nie udało się łodzianom wygrać i została im walka o miejsca 5-8. Ostatecznie zajęli ósme miejsce, a my zostaliśmy sklasyfikowani na 21 miejscu. Mamy ogromny niedosyt. Jesteśmy pewni, że gdyby informacja przyszła chociaż miesiąc wcześniej, to i organizacyjnie bylibyśmy mocniejsi i sportowo również. Wyjeżdżamy z Catanii z ogromnym bagażem doświadczeń, które mamy nadzieję, że zaprocentują na polskim podwórku. Liczymy, że nasi kibice nie rozczarowali się wynikami, a zauważyli serce do walki i poświęcenie w tych ekstremalnych dla nas warunkach.
Drużyna wystąpiła w składzie:
Bramkarze: Marcin Wolski, Tomasz Świderski
Zawodnicy z pola: Maciej Daniluk, Maciej Piechnik, Bartłomiej Piechnik, Paweł Friszkemut, Krzysztof Grzegorczyk, Bogusław Saganowski, Patryk Ziarko, Kamil Żuchowski, Maciej Świderski.
Nasz dorobek sportowy to 3 punkty i 10 zdobytych bramek. Bramki strzelali: Saganowski 7, M.Piechnik 2 i Daniluk.
Przeogromne podziękowania dla wszystkich, którzy przyczynili się do umożliwienia naszego wyjazdu. Głęboko wierzymy, że nasz udział w tak prestiżowym turnieju jak Euro Winners Cup Catania 2015 przyczyni się do rozwoju ukochanej przez nas dyscypliny sportu, a nabyte doświadczenie zaprocentuje na polskich boiskach.
Jeszcze raz dziękujemy i zapraszamy na polski sezon beach soccera, który zaczynamy za tydzień 17.06.2015.
Lista firm i osób, które wsparły finansowo nasz wyjazd, to lista przyjaciół beach soccera:
Henryk Kuczma
Redakcja serwisu zulawy.com nie odpowiada za treść komentarzy i treści dostarczone przez firmy i osoby trzecie.
Jeśli chcesz z nami tworzyć serwis napisz do nas e-mail.
Regulamin komentowania artykułów w serwisie zulawy.com
W trosce o kulturę i wysoki poziom debaty w serwisie zulawy.com wprowadza się niniejszy Regulamin.
Copyright © 2014-2024 zulawy.com. Wszystkie prawa zastrzeżone.