Elbląg: Dyrektor muzeum odwołany. "Zamierzam bronić swojego dobrego imienia w sądzie"

Prezydent odwołał dyrektora Muzeum Archeologiczno-Historycznego w Elblągu. - Defraudacja środków finansowych, rażące łamanie dyscypliny finansów, brak nadzoru dyrektorskiego. To są te rzeczy, które dyskwalifikują pana dyrektora do pełnienia tej funkcji - przekonuje Witold Wróblewski. Z zarzutami nie zgadza się Lech Trawicki. Zamierza walczyć o swoje dobre imie w sądzie.

O odwołaniu Lecha Trawickiego z funkcji dyrektora Muzeum Archeologiczno-Historycznego w Elblągu prezydent Elbląga Witold Wróblewski poinformował dziś, 27 lutego. - Dyrektor muzeum został przeze mnie odwołany wczoraj (26 lutego). Procedura ruszyła. Zwolnienie zostało wysłane do niego pocztą, zgodnie z przepisami. Nie jest to zwolnienie w trybie dyscyplinarnym - mówił prezydent podczas konferencji prasowej.

Dyrektor Trawicki obecnie przebywa na zwolnieniu lekarskim. Gdy to się skończy, rozpocznie się trzymiesięczny okres wypowiedzenia umowy.

Przypomnijmy. Ciemne chmury nad Muzeum Archeologiczno-Historycznym w Elblągu zaczęły się gromadzić już kilka miesięcy temu, gdy wewnętrzna kontrola wykazała, że z konta muzeum zniknęły pieniądze. Głośno o sprawie zrobiło się jednak na początku lutego, bo wypłynęła ona do mediów. Śledztwo podjęła Prokuratura Rejonowa w Elblągu (więcej na ten temat pisaliśmy TUTAJ). Kontrolę w instytucji przeprowadził również ratusz. Kilka dni temu dyrektor Lech Trawicki, w wywiadzie opublikowanym przez jeden z elbląskich portali, mówił o trudnych relacjach z miastem. Dziś dowiedzieliśmy się, że został zwolniony ze stanowiska.

Defraudacja środków finansowych - mówi się, że to tylko 28 tys. zł, gdyby to był 1 mln zł i te pieniądze nie wróciłyby do miasta, to wtedy byłoby to złe, czy nie? Rażące łamanie dyscypliny finansów, brak nadzoru dyrektorskiego. To są te rzeczy, które dyskwalifikują pana dyrektora do pełnienia tej funkcji. Mało tego, nawet związek zawodowy NSZZ "Solidarność" negatywnie ocenił pana dyrektora. Cytuję: "wyłącznie kompleksowa kontrola umożliwiłaby pełne poznanie efektów lekceważącego podejścia pana Lecha Trawickiego do pełnionej funkcji dyrektora muzeum". To jest opinia związku, nie moja. Taka kontrola kompleksowa jest planowana. Natomiast nie będę się odnosił do wyimaginowanych przez pana dyrektora treści. W tym czasie kiedy powziąłem informację, że na prywatne konto zostały przekazane publiczne środki finansowe, to z panem dyrektorem się nie spotkałem, nie rozmawiałem. Wdrożona została kontrola, są wnioski pokontrolne, jednoznacznie dyskwalifikujące pan dyrektora Trawickiego z pełnionej funkcji

- podkreślił Witold Wróblewski.

Z decyzją prezydenta Witolda Wróblewskiego nie zgadza się Lech Trawicki.

Nie zgadzam się z zarzutami ze strony prezydenta. Nie ja dokonałem defraudacji. Od razu po tym, gdy dowiedziałem się, że z konta muzeum zniknęły pieniądze, podjąłem wszelkie możliwe działania naprawcze. 15 grudnia mieliśmy już pełny obraz sytuacji. 20 grudnia odbyła się konfrontacja z pracownicą, podczas której przyznała się do winy i zobowiązała do zwrócenia tych pieniędzy wraz z odsetkami. Pieniądze zostały zwrócone. W tym momencie nie ma żadnej straty w mieniu. Skontaktowałem się w tej sprawie również z dyrektorem Arkadiuszem Kolpertem (dyrektor Departamentu Kultury, Sportu i Rekreacji UM w Elblągu) , ale reakcji z jego strony nie było. Zaniedbaniem z mojej strony było to, że miałem za duże zaufanie do pracownika. To był mój błąd i to może podlegać karze dyscyplinarnej, chociażby naganie i wpisaniem do akt. Nie uważam jednak, że powinienem zostać zwolniony

- powiedział dyrektor Lech Trawicki w rozmowie z info.elblag.pl.

- Wszystkie inne zarzuty pod moim adresem, które miasto opublikowało w mediach po wywiadzie ze mną, są nieprawdziwe i mogę to udowodnić. Moje wypowiedzi, które zostały nazwane kłamstwami, również są do udokumentowania. W poniedziałek wysłałem maila do pana prezydenta i ponownie zaproponowałem podjęcie mediacji. Nie otrzymałem odpowiedzi. W tej chwili, ponieważ zarzucono mi kłamstwa, pozostaje mi obrona dobrego imienia i zamierzam dochodzić swoich praw przed sądem - dodał Lech Trawicki.

NJ