Piotr Marzec wraz z siedmioma innymi posłami Kukiz'15 odwiedził we wtorek Elbląg. Zanim spotkał się z mieszkańcami naszego miasta zgodził się udzielić wywiadu dla info.elblag.pl.
Dlaczego tak późno zdecydował się Pan na to, aby zaistnieć w polityce?
To, że interesuję się polityką było wiadomo od lat. Natomiast Paweł Kukiz sprawił, że kandydowałem. Moim zdaniem on jako pierwszy dał szansę, po 1989 r., obywatelom na to, żeby zadbali o swoje sprawy. To był bardzo ważny moment. Przez lata rozmawiałem z ludźmi o przyszłości Polski. Paweł trafił w punkt dzwoniąc wtedy do mnie z pytaniem, czy bym nie chciał kandydować.
Dlaczego się Pan zgodził?
Zależy mi na przyszłości. Mam dzieci. Jestem osobą towarzyską i widzę jak ludzie żyją. Obserwuję ulicę i widzę, że zmierzało to w złym kierunku. Jest moment, by wrócić do rozmowy na temat upodmiotowienia obywatela w tym kraju, na temat Konstytucji i wywiązywania się z zapisów Konstytucji, a przynajmniej stworzenia takiej ustawy zasadniczej, która nie będzie mogła być interpretowana na wiele sposobów tak, jak teraz mamy problem z Trybunałem Konstytucyjnym.(…) Obywatel powinien mieć kontrolę nad politykiem, czyli nad swoim pracownikiem. Wiele takich spraw spowodowało, że zdecydowałem się kandydować. Poza tym stwierdziłem, że jestem na to gotowy. Wcześniej różnie to bywało. Ostatnie lata dały mi dość dobrą szkołę jeśli chodzi o politykę, przyjrzenie się sprawom społecznym od strony merytorycznej, związanej z zapisami w Konstytucji.
Przez wiele lat spełniał się Pana na scenie muzycznej, teraz wybrał Pan scenę polityczną. Czy identyfikuje się Pan już z określeniem „poseł”?
Ciągle mi to z trudem przychodzi. Ludzi, z którymi się spotykam proszę, aby mnie tak nie tytułowali. Przede wszystkim jestem obywatelem tego kraju, a w tej chwili w roli posła, a raczej posłańca. Jestem bardziej posłańcem ludzi ze Świętokrzyskiego, bo to oni na mnie głosowali, ale nie tylko, bo wszędzie problemy są takie same.
Taki wniosek Pan wysnuł po wysłuchaniu osób, które zgłaszają się do Pan biura w Pruszczu Gdańskim czy w biurach na południu Polski?
Tak. Jeżdżę po kraju i odwiedzam kolegów w rożnych regionach. Problemy z Polską mamy wszyscy bardzo podobne. Obowiązują nas te same przepisy.
Kiedyś powiedział Pan, że chce wskazać ludziom drogę do demokracji. W jaki sposób chce Pan to zrobić?
Trzeba brać sprawy w swoje ręce. Moja postawa z kandydowaniem była tego przykładem. Wielokrotnie w rozmowach wszyscy narzekamy i wiemy co powinno się zmienić, ale nic poza tym się nie działo. Dla mnie kandydowanie to był odważny krok, bo na szali postawiłem swoje dotychczasowe życie. Na pewno nie chciałbym tego popsuć. Chciałem pokazać, że nawet z takiej dość trudnej sytuacji, w politykę można wejść i walczyć z podniesioną głową. Obywatele muszą brać się do naprawy tego, co było psute przez wiele lat. Życzyłbym sobie, żeby w następnych wyborach było więcej takich ugrupowań jak Kukiz'15, bo tylko takim sposobem odbijemy nasz kraj z ręki polityków.
Czyli bał się Pan tego, że ze względu na swoją karierę muzyczną Pana start w wyborach nie będzie traktowany poważnie?
Tak próbowano robić. Liczono na moje potknięcia, żeby pokazać, że jestem tu przypadkowo. Tu nie ma przypadków.
Spodziewano się jakichś skandali, szokujących wybryków.
U mnie zawsze się doszukują skandali. W każdej mojej trasie skandal jest przed nami. W każdym mieście dowiaduję się, co to w poprzednim mieście się nie działo, co nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. Media chciałyby, żeby wyglądało to kolorowo, a rzeczywistość jest różna.
Dla wielu Pana wygrana była zaskoczeniem.
Każdy, kto śledził moją karierę i wywiady jakich udzielałem nie jest zdziwiony, że nagle mam swoje zdanie w wielu kwestiach i umiem je obronić. Nie jestem jednym z tych wielu posłów, którzy zajmują się wszystkim. Skupiam się na rzeczach, które obiecałem wyborcom. Nie jest przypadkowy mój udział w Komisji Kultury i Środków Przekazu, bo tym się zajmuję, czy w Komisji Cyfryzacji, ponieważ rynkiem IT zajmuję się wiele lat. Dla mnie nie ma tu nowych, nie odkrytych światów. One są znane, tylko trzeba je naprostować.
Złożył Pan projekt dotyczący legalizacji leczniczej marihuany.
Na świecie są badania, które udowodniły, że marihuana jest lekiem na wiele schorzeń. Oczywiście nie na wszystko i nie dla wszystkich. (…) Dziś powinniśmy zweryfikować swoje poglądy i nie opierać się na przesądach. Potrzebujemy mocnych działań rządu. Udało nam się doprowadzić do historycznych wydarzeń, ponieważ projekt medycznej marihuany, który zgłosiłem do Sejmu, przeszedł pozytywnie komisję ustawodawczą. (...) Próbuje się teraz zepchnąć to do notyfikacji, a to będzie przynajmniej 1,5 roku zamrożenia projektu. Dla ludzi, którzy umierają, to jest wyrok śmierci.
To Pana pierwsza kadencja. Czy ma Pan już jakieś spostrzeżenia?
Potwierdziły się moje wszystkie obawy związane z tym, że są w Sejmie ludzie, którzy są wyzuci z empatii, dla których się liczy przecinek, kropka, a nie widzą ludzi, którzy za tym stoją i całej machiny, która jest w stanie zniszczyć życie ludzkie. Dla mnie jest to niezrozumiałe.
Czy coś jeszcze Pana zaskoczyło?
Trudno mnie, jako Polaka, czymś zszokować. Już wszystko przerabialiśmy. Jako naród widzieliśmy już wszystko (śmiech)
Ale poszedł Pan do Sejmu z pewnym wyobrażeniem, jak wygląda praca posła.
Zawsze mnie zastanawiało, dlaczego Sejm jest pusty. Wcześniej myślałem, że to sprawa lenistwa posłów. Okazało się, że nie do końca. W momencie, kiedy mamy w Sejmie obrady jesteśmy zasypywani masą spraw. Komisje pochłaniają nam dużo czasu. Zespoły parlamentarne, spotkania klubowe. Ciągle coś się dzieje. To było dla mnie zaskakujące.
Sądziłam, że wymieni Pan zasady, których trzeba w Sejmie przestrzegać, a których Pan raczej nie lubi.
Jestem z natury wolnościowcem. Uważam, że wszelkie zakazy nie prowadzą nas w żadną dobrą stronę, Tak samo, jak podatki. Wiadomo, że kraje, w których obniżano podatki mocno się rozwijały. Wierzę w ludzi, w to, że potrafią sami zadbać o swoje sprawy. Jestem za wolnością jednostki.
Ma Pan też sprecyzowane poglądy dotyczące ingerencji kościoła w życie publiczne.
Uważam, że wiara to jest bardzo osobista sprawa. Mieszkamy w kraju, który jest bardzo katolicki. Ale bez względu na to, jakie te proporcje są należy zachować wolność i prawo decydowania. Człowiek sam powinien decydować o tym, w co wierzy. Ingerencja państwa w wiarę człowieka to jest zaprzeczenie wolności. Dzisiaj to się dzieje. Uważam, że kościół dużo stracił wprowadzając religię do szkół. To totalnie spłyciło podejście do historii kościoła. Pamiętam, z lat 80-tych, kiedy my chodziliśmy na katechezy, które były obok kościoła, to chodziły tam osoby zainteresowane i coś z tego wynosiły. Dzisiaj to jest kolejna lekcja, na której można się pouczyć angielskiego czy pogadać ze znajomymi. A nie o to chodziło.
Co sprawiło, że aż ośmiu posłów Kukiz'15 odwiedziło Elbląg?
Gdyby to było spotkanie Nowoczesnej, PO, PiS-u, czy którejkolwiek partii to reklam tego spotkania byłaby cała masa, a ludzie chodziliby po ulicach i namawiali na przyjście. Przyjechaliśmy, by spotkać się z ludźmi. Na pewno przyjdą ci, którzy na nas głosowali, by albo nas opieprzyć, albo, żeby porozmawiać, co dalej. My musimy chodzić za wyborcą, a wyborca za nami, bo jesteśmy sobie nawzajem potrzebni. Jeżeli mamy spełnić obietnice, to musi być dialog między nami.
Na koniec chciałabym zapytać z czym kojarzy się Panu Elbląg?
Ze znajomymi. Mam ich tu trochę. Bywam w miarę często w Elblągu ze względu na moich znajomych. Moja żona jest z Trójmiasta, więc mieliśmy blisko i chętnie tu przyjeżdżałem.
Kamila Jabłonowska
Redakcja serwisu zulawy.com nie odpowiada za treść komentarzy i treści dostarczone przez firmy i osoby trzecie.
Jeśli chcesz z nami tworzyć serwis napisz do nas e-mail.
Regulamin komentowania artykułów w serwisie zulawy.com
W trosce o kulturę i wysoki poziom debaty w serwisie zulawy.com wprowadza się niniejszy Regulamin.
Copyright © 2014-2024 zulawy.com. Wszystkie prawa zastrzeżone.