"Jestem przerażona. Każde wyjście do sklepu to szok". Drożyzna coraz bardziej daje się we znaki elblążanom

Fot. archiwum redakcji/zdjęcie jest tylko ilustracją do tekstu

"Klienci marketów trzy razy zastanawiają się nad każdym produktem, zanim włożą go do koszyka". "Ceny są wprost absurdalne, niedługo czekolada będzie towarem luksusowym jak za PRL".  "Ceny prądu są powalające. Zimnego piwa czy napojów w moim sklepie raczej się teraz nie kupi". Nasi rozmówcy nie mają wątpliwości.  Drastyczne podwyżki cen żywności, a także prądu czy paliwa coraz bardziej dają się elblążanom we znaki.

Najnowsze dane Głównego Urzędu Statystycznego nie pozostawiają złudzeń. Inflacja we wrześniu przyśpieszyła do 17,2 proc. Jest to najwyższy poziom inflacji od lutego 1977 roku. W stosunku do poprzedniego miesiąca ceny towarów i usług konsumpcyjnych wzrosły o 1,6 proc. - informuje GUS w raporcie, który ukazał się kilka dni temu. Żywność i napoje bezalkoholowe we wrześniu, w porównaniu z analogicznym miesiącem 2021 roku, podrożały o 19,3 proc. Z kolei napoje alkoholowe i wyroby tytoniowe o 9 proc. Konsumenci obawiają się kolejnych podwyżek, a ich eksperci nie mają dla nich dobrych informacji. 

Wzrost cen żywności i edukacji znacząco podniósł inflację we wrześniu. Szanse na spadek w październiku są małe z uwagi na podwyżki taryf na ciepło w dużych miastach

- komentuje Jakub Rybacki, analityk zespół makroekonomii Polskiego Instytutu Ekonomicznego (PIE), cytowany przez money.pl.

- W kolejnych miesiącach inflacja będzie rosła osiągając - naszym zdaniem - szczyt w lutym w okolicach 19-20 proc. Główną determinantą zmian będą nadal ceny energii (ciepło, paliwa, gaz i energia elektryczna od początku przyszłego roku), węgiel (zobaczymy jak pójdzie sprzedaż za 2000 zł tona*) oraz ... dalsze przyspieszenie cen bazowych - przekonują również analitycy mBanku. 

Jak tak drastyczne podwyżki cen wpłynęły na budżety elblążan? Jak radzą sobie z drożyzną? Czy muszą ograniczać zakupy? Zapytaliśmy o to mieszkańców.

Szczerze. Jestem przerażona tym, co się dzieje. Praktycznie każda wizyta w sklepie to szok. Ceny żywności są dramatycznie wysokie. O kilka zł podrożało dosłownie wszystko, od pieczywa, nabiału po karmy dla zwierząt. Już teraz rezygnuję z wielu rzeczy, które do tej pory nie wydawały mi się jakimś luksusem. Niedługo dojdziemy do tego, co było w PRL, że tabliczka czekolady to będzie rarytas. Jak podwyżki będą szły w tym tempie, to nie wiem, jak dam sobie radę

- mówi pani Jadwiga, mieszkanka Elbląga. 

- 100 zł, 200 zł to teraz żaden pieniądz. Kiedyś mogłem zrobić za to podstawowe zakupy dla swojej rodziny na kilka dni. To już przeszłość. Teraz trzeba mieć dużo grubszy portfel. Tylko skąd brać te pieniądze - pyta pan Janusz. 

Jeszcze niedawno, mimo podwyżek, ludzie nadal kupowali jak szaleni. Teraz już widzę, gdy jestem na zakupach w markecie, że wielu klientów trzy razy zastanawia się nad każdym produktem, który wkłada do koszyka. Nie dziwię się, sytuacja jest bardzo trudna. Tutaj nie pomaga już 500+ czy trzynasta emerytura, te pieniądze zostały zjedzone przez inflację

 - dodaje pani Ewelina, elblążanka. 

Drożyzna odbija się również na właścicielach sklepów, szczególnie tych małych. Wielu klientów w poszukiwaniu niższych cen i promocji rezygnuje z zakupów w osiedlowych spożywczakach. Do tego dochodzą jeszcze ceny energii elektrycznej. - Ceny prądu są powalające. Zimnego piwa czy napojów w moim sklepie raczej się teraz nie kupi. Zresztą nie tylko ja tak robię. Wielu sklepikarzy albo w ogóle wyłącza część lodówek, albo ogranicza ich funkcjonowanie do minimum. Musimy sobie jakoś radzić - przyznaje właściciel jednego z małych sklepów w centrum Elbląga.

NJ