15 lutego, Cezary Balbuza - dyrektor Szkoły Policealnej Żak i radny Koalicji Obywatelskiej, został zaszczepiony szczepionką AstraZeneca (o czym pisaliśmy TUTAJ). Sprawdziliśmy, dlaczego drugą dawkę otrzymał dopiero po trzech miesiącach?
Radny pierwszą dawką szczepionki przeciw COVID-19 został zaszczepiony w połowie lutego. Od razu zachorował. - Na początku była to reakcja na szczepienie. Najwidoczniej mój organizm nie lubił Astry. Przez dwa dni, szczególnie nocą było mi bardzo zimno, miałem dreszcze – mówił Cezary Balbuza.
Po dwóch dniach od szczepienia zaczęło mi być lepiej. Jednak po paru dniach zacząłem mieć stan podgorączkowy. Trochę mnie trzęsło, zacząłem pokasływać. Miałem podejrzenia, że to może być koronawirus
– opowiadał.
Badania potwierdziły obawy radnego. - Poszedłem na wymaz, który wszystko wyjaśnił. Tydzień po otrzymaniu pierwszej dawki Astry okazało się, że mam koronawirusa – przyznał Cezary Balbuza.
Ministerstwo Zdrowie zalecało, żeby osoby, które po pierwszej dawce przeszły koronawirusa miały 3-miesięczną przerwę licząc od daty pozytywnego wyniku test. Dopiero po tym okresie mogły zostać zaszczepione drugi raz
– wyjaśniał Cezary Balbuza.
W czerwcu radny zarejestrował się na szczepienie drugą dawką AstryZeneci. - Drugą dawką zaszczepiłem się w Hali Sportowo-Widowiskowej, czyli dawnym CSB, przy Grunwaldzkiej – stwierdził Cezary Balbuza. - Zaszczepiłem się, bo jeśli chce się być odpornym na koronawirsa to trzeba się zaszczepić dwa razy. Zaliczam się do ludzi, którzy wierzą naukowcom. Systematycznie czytam popularno-naukowe teksty na temat tego wirusa i pisano, że można nie mieć przez pewien czas objawów i to się może pokrywać ze szczepieniami, a po pierwszej dawce człowiek nie zyskuje jakiejś wielkiej odporności.
Radny zapewnia, że po drugiej dawce szczepionki nic mu nie dolega. - Miałem tylko jedną noc, podczas której musiałem przykryć się dodatkowym kocem, a tak to zupełnie nic mi nie było – dodał .