Tydzień temu na oddziale chirurgii onkologicznej w Wojewódzkim Szpitalu Zespolonym u jednej z lekarek wykryto koronawirusa. Oddział został zamknięty, a wszyscy pacjenci i pracownicy oddziału zostali przebadani. Dziś, 2 października, poznano wyniki - wszystkie były ujemne i oddział może zostać otwarty. Kilka dni wcześniej do podobnego zdarzenia doszło w WSZ na oddziale onkologicznym.
Lekarka, u której stwierdzono koronawirusa pochodzi z województwa pomorskiego. - Przyjeżdża do WSZ tylko od czasu do czasu. Kobieta sama zauważyła u siebie objawy i zgłosiła się na badania w swoim miejscu zamieszkania. Kiedy wykryto u niej koronawirusa został o tym powiadomiony Wojewódzki Szpital Zespolony, gdzie przyjmowała pacjentów zarówno w poradni chirurgii onkologicznej, jak i na oddziale chirurgii onkologicznej - informuje Marek Jarosz, dyrektor Powiatowej Stacji Sanitarno- Epidemiologiczna w Elblągu.
Oddział został zamknięty, a wszyscy pacjenci oraz personel, którzy mieli kontakt z lekarką zostali przebadani. - W tym przypadku możemy powiedzieć, że na szczęście niektóre osoby z personelu były na urlopie lub innym zwolnieniu nie związanym z koronawirusem i nie miały kontaktu z lekarką. Dzięki temu można było to jakoś organizacyjnie pogodzić, bo przecież nie wszystkich pacjentów można było wypisać do domu - wyjaśniał Marek Jarosz.
Musi minąć siedem dni, aby można było przeprowadzić reprezentatywne badanie. Przebadanych zostało kilkanaście osób. Wczoraj i dziś spływały do nas wyniki. Dziś możemy odetchnąć - wszyscy pacjenci i personel mieli wyniki ujemne, więc oddział zostanie otwarty
- dodał Marek Jarosz.
Od kogo lekarka mogła się zarazić? - Postępowanie w tej sprawie prowadzi Powiatowa Stacja Sanitarna z miejsca zamieszkania zakażonej - stwierdził Marek Jarosz. - My zajęliśmy się osobami, z którymi zakażona miała kontakt w pracy w Elblągu. Natomiast wszelkie kontakty prywatne, a co za tym idzie potencjalne źródła zakażenia, to już materiał do pracy innej stacji.
Kilka dni wcześniej do podobnego zdarzenia doszło w WSZ na oddziale onkologicznym. Tam koronawirusa wykryto u pacjentki. - To nie były sprawy ze sobą powiązane - zapewnia Marek Jarosz. - Pacjentka nie pochodziła z Elbląga. Zaobserwowano u niej objawy, dlatego kobieta została przebadana. Kiedy potwierdzono, że jest zakażona koronawirusem cały personel i pacjenci oddziału zostali przebadani, a oddział został zamknięty. Na szczęście w tym przypadku też wszyscy mieli wyniki ujemne.
Udaje nam się uniknąć ognisk w szpitalach, bo ściśle współpracujemy z dyrektorami i personelem szpitali. Mamy już półroczne doświadczenie wzajemnych relacji w tej kwestii i szybkiego reagowania, by zakażenia nie rozrosły się do kilkunastu, kilkudziesięciu przypadków na jednym oddziale czy w szpitalu. Mamy nadzieję, że taką sytuację uda nam się utrzymać
- przyznał Marek Jarosz.