- W mediach oglądamy fotorelacje z budowy I etapu kanału przez Mierzeję i coraz powszechniejsze jest przekonanie, że kanał wreszcie zostanie wybudowany. Chcę jasno zdeklarować, że jestem gorącym zwolennikiem realizacji tej inwestycji. I właśnie jako zwolennik i osoba, która tą inwestycją zajmuje się od ok. 20 lat – jestem bardzo wyczulony na rafy, jakie mogą tę inwestycję opóźnić, zmienić jej charakter lub wręcz zatrzymać jej realizację. Takich raf jest kilka – mówił senator PO Jerzy Wcisła.
Podczas zwołanej dziś (3.01.) konferencji prasowej senator wyraził swój niepokój dotyczących możliwości finansowych Państwa. - Wiadomo, że inwestycja będzie kosztowała, co najmniej dwa razy więcej niż przewidywano. Rząd twierdzi, że ma pieniądze: sprawdzimy w projekcie budżetu. Drugą rafą, sprowokowaną przez Rząd, jest konflikt, w który rząd PiS wszedł z Komisją Europejską w sprawie budowy kanału przez Mierzeję – zaznaczył Jerzy Wcisła.
I na tym zagadnieniu głównie skupił się senator. - Komisja Europejska przygotowuje wniosek do Trybunału Sprawiedliwości w tej sprawie. Wniosek zasadniczo nie dotyczy kanału samego w sobie – UE nie interesuje (zasadność ekonomiczna to problem tylko Polski), ale UE interesują stosowane przy tej inwestycji procedury w zakresie ochrony środowiska i udziału społecznego w tym procesie. Bez satysfakcji powiem, że takiego rozwoju sytuacji się spodziewałem i od długiego czasu mówię, że polityka PiS do niego wprost prowadzi – podkreślił Jerzy Wcisła.
Senator PO zaznaczył, że w połowie 2015 roku (w czasie rządów PO-PSL) skierował do Komisji Europejskiej dokumentację środowiskową dotycząca tej inwestycji z prośbą o opinię. - W lutym 2016 roku KE poprosiła o uzupełnienie dokumentacji, ale już rządził wtedy PiS, i jej nie otrzymała – stwierdził. - Poprosiła więc o opinie przed decyzją o budowie. Gdy 15 grudniu 2018 r. wojewoda pomorski wydał zgodę na budowę kanału, KE upomniała się o dokumentację i zażądała wstrzymania inwestycji.
11 stycznia 2019 roku Rząd wycofał prośbę o wydanie opinii przez KE, twierdząc, że dla inwestycji o znaczeniu dla bezpieczeństwa narodowego, opinia KE nie jest potrzebna. Załączono jednak opracowanie ta ten temat. KE nie przyjęła tej argumentacji i nadal domagała się dokumentacji i wyjaśnień, pytając m.in. o powody uzasadniające trzy różne oceny środowiskowe: z 2015 i dwie z 2017 roku, których tylko ostatnia nie zakłada kompensacji przyrodniczych. Na to nałożyło ok. 100 uwag do decyzji środowiskowej, które do dzisiaj nie doczekały się odpowiedzi. GDOŚ w grudniu 2019 r. poinformowała, że udzieli odpowiedzi do końca lutego 2020 roku – 14 miesięcy po wydaniu decyzji. Niektóre organizacje ekologiczne – nie mogąc doczekać się odpowiedzi – wysłały swoje zastrzeżenia do Komisji Europejskiej
– dodał Jerzy Wcisła.
Zdaniem senatora PO brak dialogu z Komisją Europejską przyczynił się do tego, że KE postanowiła w tej prawie przygotować wniesienie sprawy do Trybunału Sprawiedliwości UE. - KE zamierza oskarżyć polski Rząd o to, że wykorzystuje specustawę do ominięcia unijnych procedur ustalonych dla inwestycji realizowanych w Sieci Natura 2000, nie stosuje procedur odwoławczych
i podważa zasady społecznych konsultacji – mówił Jerzy Wcisłą. - Zdaniem KE, Polska łamie też postanowienia Konwencji z Aarhus – z 1998 r., ratyfikowanej przez Polskę w 2003 roku – zgodnie z którą społeczeństwo na prawo do udziału w podejmowaniu decyzji – w tym w procesie sądowym – dotyczących spraw środowiskowych.
Zgodnie z Traktatem o Unii Europejskiej wniosek do TSUE składa się, gdy państwo członkowskie nie przestrzega nałożonych na nie zobowiązań, po uprzednim umożliwieniu temu Państwu przedstawienia swych uwag (art. 258). Jeśli jednak Polska nie przedstawi i skutecznie nie uzasadni swoich uwag, TSUE może wskazać wysokość kary pieniężnej dl zapłacenia przez Państwo Członkowskie. Może to być kara zryczałtowana płacona do czasu zatrzymania inwestycji (art. 260)
- dodał.
Czy taki scenariusz jest możliwy? - Tu zdania są różne, ale przypomnę, że rząd PiS już po raz drugi stawia nasz kraj w podobnej sytuacji. W 2007 roku ówczesny premier Jarosław Kaczyński doprowadził do skierowania sprawy do TSUE. Dotyczyła ona budowy drogi ekspresowej w Dolinie Rospudy. Wtedy, podobnie jak dziś, rząd twierdził, że nie łamie żadnych przepisów unijnych. Wtedy też, mimo ostrzeżeń KE, rozpoczęto wycinkę drzew i przygotowywanie tereny pod inwestycję. Od spodziewanych kar wówczas uchroniły Polskę wcześniejsze wybory, po których nowy premier D. Tusk realizował inwestycję zgodnie z przepisami środowiskowymi i unijnymi. Jak będzie tym razem? Wiele zależy od Rządu. Ja jestem bardzo zaniepokojony tą sytuacją, bo świadczy ona, że nie istnieje dialog w tej sprawie – stwerdził senator PO.
KJ
Redakcja serwisu zulawy.com nie odpowiada za treść komentarzy i treści dostarczone przez firmy i osoby trzecie.
Jeśli chcesz z nami tworzyć serwis napisz do nas e-mail.
Regulamin komentowania artykułów w serwisie zulawy.com
W trosce o kulturę i wysoki poziom debaty w serwisie zulawy.com wprowadza się niniejszy Regulamin.
Copyright © 2014-2024 zulawy.com. Wszystkie prawa zastrzeżone.