Strajk nauczycieli trwał od 8 do 27 kwietnia. W tym czasie lekcje nie były prowadzone w wielu szkołach w Polsce. W tym również w Elblągu. Przed rozpoczęciem matur strajk nauczycieli został zawieszony. Zdaniem senatora PO Jerzego Wcisły o powodach, dla których doszło do strajku nie można zapomnieć.
Jak ocenia Pan formę strajku, jaką wybrali nauczyciele?
Mam wrażenie, że nauczyciele nie dotarli ze swoimi racjami do rodziców dzieci uczących się w szkołach. Gdyby mieli poparcie rodziców, Rząd by ich tak nie potraktował. Bo co z tego, że nauczyciele mają rację? Dla obecnego Rządu ważniejsze są efekty propagandowe niż merytoryczne, dlatego woli rozdać 40 mld zł na różne cele, a dać 9 mld zł na spełnienie oczekiwań nauczycieli. Problem zatem nie w formie strajku, a przygotowaniu do odbioru tego społeczeństwa. Sam strajk powinien, musi być dolegliwy, by był skuteczny. Tak walczą o swoje rolnicy, policjanci, taksówkarze…
O co Pana zdaniem walczą nauczyciele?
Oczywiście walczą o prawo do lepszego życia. PiS, po latach wykorzystywania środków przez poprzednie rządy przede wszystkim na autostrady, koleje, oczyszczalnie rozdał wiele pieniędzy różnym grupom społecznym. Nauczycieli w dużej mierze pominął. Jednocześnie szybko wzrastają koszty utrzymania, czyli relatywnie sytuacja nauczycieli się pogarsza. Ale też i ta prawda się nie przebiła. Nauczyciele walczą też o to, by nasze dzieci były nauczane przed kadrę nie tylko wykształconą, ale też przez ludzi, którzy sami będą dla naszych dzieci dowodem, że warto się uczyć, bo to jest przepustka do lepszego życia, do podróżowania, do jeżdżenia na koncerty, do muzeów, teatrów… Myślę, że każdy z nas, dorosłych, ma w pamięci nauczyciela, który mu imponował. Niestety, jest ich coraz mniej: większość uczniów ma na takie rzeczy więcej pieniędzy niż ich nauczyciele.
Przed rozpoczęciem matur strajk nauczycieli został zawieszony. Jak ocenia Pan tę decyzję?
To mądra decyzja. Gdy Rząd poszedł na wojnę z nauczycielami, nie przejmując się losem dzieci, ktoś musiał być tym mądrzejszy i ustąpić. Ustąpili nauczyciele. Mam nadzieję, że nie zrezygnują ze swoich aspiracji, przemyślą formę walki i po wakacjach ją podejmą.
Czy Pana zdaniem strajk zostanie wznowiony?
Nauczyciele powinni zarabiać godnie, więcej niż teraz. To nie jest slogan, gdy mówię, że to nasz interes. Mówię to także jako ojciec i dziadek uczących się dzieci. Widać jednak, że bez walki obecny Rząd nie ma zamiaru im ustąpić. Muszą więc walczyć. Muszą kontynuować strajk.
Czy słyszał Pan o tym, że podobno nauczyciele mają poważne problemy po strajku?
Tak, słyszałem. Niestety to dowód na to, że urzędnicy państwowi często stają się policjantami interesów partyjnych, ścigając nauczycieli, którzy wykorzystują prawne możliwości walki o swój prawa. Przypomnę, że strajk poprzedziło ok. 100 dni bezskutecznego podejmowania rozmów z Rządem.
Rządzący wskazuje na samorządy sugerując, że powinny silniej wesprzeć edukację?
Strach pomyśleć, jak wyglądałyby szkoły, gdyby samorządy nie wspierały oświaty. 17 maja otrzymałem odpowiedź z ministerstwa edukacji właśnie na mój wniosek o wsparcie dla samorządów, o wzięcie przez budżet Państwa odpowiedzialności przynajmniej za płace nauczycieli. Odpowiedź jest dość pokrętna, ale w istocie jasna: samorząd ma wziąć odpowiedzialność za oświatę. To alogiczna sytuacja, bo to Rząd podejmuje decyzje (np. o wysokości płacy minimalnej, o podatkach, będących podstawą cen prądu, śmieci, wody), a koszty tych decyzji ponosi samorząd. Domagałem się też odpowiedzialnej debaty na temat finansowania oświaty przez samorządy – bez odpowiedzi. Tzw. rządowy okrągły stół traktuje jako parodię takich rozmów. Okrągły stół nie może polegać na zaproszeniu do tego stołu, ale na wspólnym ustaleniu: kto będzie przy nim siedział i jak będą zapadały decyzje. Takiej próby nikt nie podjął.
Czy Pana zdaniem jest szansa na pozytywne zakończenie rozmów z nauczycielami?
Powtarzam: PiS i obecny Rząd to mistrzowie propagandy. By wygrać, nie wystarczy mieć rację, trzeba przekonać do swoich racji rodziców – czyli praktycznie całą Polskę. Dzieci i młodzież ucząca się to ok. 9 mln osób, ich los dotyka praktycznie każdego z nas. 700 tys. nauczycieli Rząd zepchnie na margines spraw publicznych, rodziców do narożnika nie zagoni.
Dziękuję za rozmowę.
Z senatorem Jerzym Wcisłą rozmawiała