Za niespełna miesiąc Polacy poznają oficjalnie nową siłę polityczną, która weźmie udział w wyborach do Parlamentu Europejskiego wiosną (w których wystartują m.in. sam Biedroń i jego partner dr Krzysztof Śmiszek) oraz do Sejmu i Senatu jesienią.
Były prezydent Słupska – jak słyszymy od jednego z jego współpracowników – przedstawi swoją "drużynę"; ekspertów, doradców i działaczy, którzy wystartują z list nowego ruchu.
Organizowany na warszawskim Torwarze kongres na kilka tysięcy osób to nie będzie typowy "one man show" – Biedroń ma oddać głos ludziom, którzy współtworzyli jego program.
Jego ramy powstawały od miesięcy. Biedroń pożegnał Słupsk i ruszył w Polskę. Zakończył właśnie objazd po kraju w ramach "Burzy mózgów" – otwartych spotkań z wyborcami, na których ludzie zgłaszali Biedroniowi swoje postulaty programowe.
– To był strzał w dziesiątkę. Nikt wcześniej w Polsce na takich spotkaniach nie gromadził tylu osób i nie zaangażował tylu wyborców, którzy pragną wreszcie czegoś nowego
– przekonuje doradca Roberta Biedronia.
I wymienia: przejechane 10 tys. kilometrów, przystanki w 33 miastach, gdzie w spotkaniach uczestniczyło 15 tys. osób, a kilkaset tysięcy miało oglądać “Burzę Mózgów” na Facebooku. – Dzięki temu zgłoszonych zostało ponad 200 postulatów od ludzi – mówią współpracownicy Biedronia.
Oponenci z opozycji przekonują: – Wzrostu sondaży dla Biedronia z tych objazdów nie widać. Utwardzał swoich, na jego stand-upy przychodzili już i tak przekonani. Polityka to nie teatr, a sama hipnoza nie wystarczy.
Propozycje zebrane na "Burzach mózgów" miały zostać przeanalizowane przez 60 ekspertów, którzy działają przy Biedroniu. To oni tworzą ostateczną wersję jego programu.
Doradcy byłego prezydenta Slupska są przekonani, że niezwykle istotną rolę w kluczowym roku wyborczym odegra dyskusja o relacjach państwo-Kościół. Dlatego – wbrew niektórym plotkom – nie będzie złagodzenia antyklerykalnej linii, jaką od miesięcy prezentuje Biedroń i skupieni wokół niego politycy i współpracownicy.
– Stanowczo dementujemy te informacje. Wystarczy do nas zadzwonić i dopytać – tak jeden z doradców Biedronia komentuje w rozmowie z WP niedawne teksty, w których informowano, iż jego partia opowiedzieć się ma za pozostawieniem religii w szkole, a sam Biedroń nie będzie tak radykalnie lewicowy światopoglądowo, jak się spodziewano.
Wirtualna Polska widziała fragment analizy programowej formacji Biedronia (prezentujemy go poniżej, o jego założeniach pisała także "Rz"). Nie ma mowy – wbrew plotkom – o rezygnacji z postulatu usunięcia religii ze szkół.
– Pieniądze wydawane na religię w szkołach publicznych mogłyby zostać przeznaczone na żłobki i przedszkola. Czy Polki i Polacy oczekują dostępu do żłobków i przedszkoli, czy modlenia się?
– pyta retorycznie dr Marcin Anaszewicz, najbliższy współpracownik i doradca b. prezydenta Słupska.
Biedroń chce także "skontrolować" kościelne tace. "Zbiórki publiczne organizowane przez Kościół nie są obecnie poddane regulacjom i kontroli. Tak naprawdę nie wiemy, ile trafia na tzw. tacę. Szacunki mówią o kwotach od 1,2 mld zł do nawet 6 mld zł. W wariancie minimum w przypadku rejestrowania i opodatkowania zbiórek, budżet państwa zostałby zasilony kwotą ok. 150-200 mln zł" – czytamy w dokumencie programowym.