Włosi zastrzelili setki ptaków nad Zalewem Wiślanym. Śledztwo przejęła elbląska prokuratura

zdjęcie jest tylko ilustracją do tekstu

Prokuratura Rejonowa w Elblągu przejęła sprawę polowania nad Zalewem Wiślanym, podczas którego włoscy myśliwi wystrzelili nawet kilkaset sztuk ptactwa. Złamali prawo? Na to pytanie odpowiedzą elbląscy śledczy.

Przesłuchano już obcokrajowców uczestniczących w polowaniu, a także polskich myśliwych, związanych z tą sprawą. Postępowania nie umarzamy, ale na razie, jeszcze nikomu nie postawiliśmy zarzutów, cały czas gromadzimy dowody

- mówi Jarosław Żelazek, Prokurator rejonowy w Elblągu.

Przypomnijmy. Grupa Włochów w październiku ubiegłego roku przyjechała do Polski na tzw. polowanie dewizowe. W ciągu około 10-dniowego pobytu w Nowej Pasłęce, nad Zalewem Wiślanym (obszar Natura 2000) zastrzelili kilkaset, niektóre źródła podawały nawet liczbę tysiąc, dzikich kaczek, gęsi i kormoranów. Grupa Ornitolodzy Warmii i Mazur opisała zdarzenie na portalu społecznościowym, zwracając uwagę mediów na makabryczną "rozrywkę" obcokrajowców. W internecie pojawiły się zdjęcia setek martwych ptaków, które zostawili po sobie myśliwi. O sprawie informowali również obrońcy praw zwierząt, w tym OTOZ Animals w Braniewie, apelując o ukaranie organizatorów rzezi ptactwa.
 

Zdaniem ornitologów myśliwi złamali prawo łowieckie. Dokładnie chodzi o art. 53 ustawy. W jego myśl, kto poluje na przelotne ptactwo łowne na wybrzeżu morskim w pasie 3000 m od brzegu w głąb morza lub 5000 m w głąb lądu, podlega karze pozbawienia wolności do lat 5. Zdaniem ornitologów, a także Urzędu Morskiemu w Gdyni, Zalew Wiślany jest częścią morskich obszarów, a linia brzegowa Zalewu Wiślanego jest linią brzegową morza. Zaprzecza temu Polski Związek Łowiecki, który przekonuje, że prawo nie zostało złamane, a organizatorzy polowania spełnili wszystkie wymogi formalne. Kto ma rację? Na odpowiedź jeszcze poczekamy. Początkowo Policja zajmowała się tą sprawą nią pod nadzorem Prokuratury Rejonowej w Braniewie. Niedawno przejęła ją elbląska prokuratura.

Zajmujemy się nią od grudnia, więc jesteśmy dopiero na początkowym etapie całego postępowania. Przesłuchani zostali uczestnicy polowania. Gromadzimy dowody. Sporo jeszcze zostało do wykonania. Kwestie dotyczące strefy brzegowej i możliwości polowania rozstrzygają odpowiednie ministerstwa. To istotna kwestia dla tej sprawy. Jak się okazuje mamy do czynienia z odmienną oceną niektórych ważnych centralnych organów odnośnie do tego, co jest linią brzegową morską, a co nie. Myślę, że więcej na temat tej sprawy będę mógł powiedzieć za ok. 2 miesiące

- mówi prokurator Żelazek.

NJ