O tym, jak ważne jest zdrowie nie trzeba nikogo przekonywać. Jak mówi przysłowie, „Kto zdrowia nie szanuje, ten na starość żałuje”. W Elblągu rozprowadzany jest bezpłatny miesięcznik „Zdrowy Elbląg”, który w całości poświęcony jest właśnie tej tematyce. Aby wyjść naprzeciw oczekiwaniom naszych czytelników nawiązaliśmy z zespołem redakcyjnym miesięcznika współpracę, aby i u nas publikowane były wybrane materiały poświęcone szeroko rozumianemu zdrowiu.
Nietolerancja pokarmowa to ukryte reakcje organizmu, na które – jak podają najnowsze badania – cierpi ponad 45% populacji. Jedzenie pokarmów niekorzystnych dla twojego układu odpornościowego prowadzi do powstawania stanów zapalnych w organizmie, które następnie są przyczyną wielu chorób cywilizacyjnych jak m.in. nadwaga i otyłość, miażdżyca, cukrzyca, ciśnienie, choroby immunologiczne. Objawem nietolerancji pokarmowej jest podwyższone występowanie przeciwciał IgG w organizmie, które pojawiają się w kontakcie z produktem nietolerowanym przez organizm, tworzą stany zapalne, wywołują szkodliwe długofalowe reakcje, będące ogniskiem zapalnym dla wielu chorób.
Jedzenie, które dla jednego jest zdrowe, dla drugiego może okazać się trucizną, zatruwającą cały organizm i w rezultacie prowadzącą do poważnych schorzeń. Testy na nietolerancję pokarmową można wykonać w laboratoriach medycznych. Występują w kilku różnych wariantach, od podstawowych do bardzo czułych. Przybliżając temat nietolerancji rozmawiamy z Anną Dukszta, którą boleśnie dotknął ten problem.
Zdrowy Elbląg: Dlaczego zainteresowałaś się tematem nietolerancji pokarmowych?
Anna Dukszta: Od wielu lat zmagałam się z problemami zdrowotnymi, zarówno gastrycznymi jak i hormonalnymi, cierpiałam także na astmę oskrzelową i alergie. Moja waga stała w miejscu, a hormony tarczycowe szalały. Szukałam źródła swoich problemów u różnych lekarzy specjalistów, robiłam kosztowne badania, poddawałam się kuracjom farmakologicznym i niestety nie przynosiło to żadnych efektów. Ponadto za każdym razem trafiałam na mur w postaci diagnozy: „nie widzimy żadnych przyczyn o podłożu fizjologicznym". Teoretycznie więc, wszystko powinno być w porządku, ja jednak czułam się coraz bardziej chora. Kiedy już skapitulowałam, moja znajoma podsunęła mi ulotkę o nietolerancjach pokarmowych i o spustoszeniu jakie mogą one czynić w naszym ciele.
ZE: Jakie więc mogą być objawy tego typu nietolerancji?
AD: Zadziwiająco szerokie. Wszystkie moje problemy, o których już wspominałam od problemów hormonalnych, nadwagi, astmy, a także wiele innych, takich jak stany depresyjne, zespół przewlekłego zmęczenie, niedowaga, ADHD, wszelkie możliwe problemy gastryczne, migreny, zaburzenia snu, celiakia, zespół złego wchłania, artretyzm. Naprawdę jest tego niemało.
ZE: Co można zrobić w celu zdiagnozowania, potwierdzenia u siebie tego typu problemów?
AD: Sposobów jest pewnie wiele, ja zdecydowałam się na zrobienie testu w laboratorium analitycznym, obejmował on pięćdziesiąt produktów z różnych grup pokarmowych, wykazywał nietolerancje na trzech poziomach: niskiej, średniej i wysokiej.
ZE: Jaki był wynik?
AD: W pierwszym odbiorze przerażający :) Test wykazał u mnie nietolerancje na większość zbóż, na czele z pszenicą, mleko, jajka, kukurydzę, drożdże. Musiałam właściwie przewrócić do góry nogami swoje żywieniowe zwyczaje. Dodatkowo zostałam poinformowana, że nietolerancję występują krzyżowo, czyli odtruwając organizm ze zbóż musiałam odstawić na jakiś czas wszystkie zboża, łącznie z tymi, na których nietolerancje nie wystąpiły.
ZE: Jak się czułaś zmieniając tak radykalnie dietę?
AD: Wprowadzenie tak licznych zmian nie jest łatwe, kiedy wchodziłam do sklepu i uświadamiałam sobie, że mąka pszenna jest właściwie wszędzie, nawet w wędlinach, czułam, że będzie mnie to kosztowało wiele wyrzeczeń i kulinarnej gimnastyki. Zmiana nawyków jest procesem któremu poświeciłam sporo czasu, dodatkowo odtrucie organizmu w moim przypadku przebiegało dość boleśnie. Musiałam utrzeć sobie nowy kulinarny szlak. Można oczywiście skorzystać z porad dietetyka, ja jednak zdecydowałam się poszukiwać na własną rękę i tu oczywiście studnią informacji okazał się internet i blogi. Wczytując się i korzystając z doświadczeń innych osób, które przeszły podobną drogę, stopniowo odkrywałam, że możliwości jest naprawdę dużo, a ciasto z czerwonej fasoli może smakować lepiej niż murzynek.
ZE: Jak długo musiałaś czekać na pierwsze efekty?
AD: Pierwszych efektów zmiany diety doświadczyłam już w pierwszych tygodniach, moja waga zaczęła spadać, w sumie w ciągu pół roku schudłam dwadzieścia kilogramów, po dwóch miesiącach hormony tarczycowe się unormowały, a cykl miesiączkowy wrócił, problemy astmatyczne się zmniejszyły. Dodatkowo poprawił mi się wygląd skóry, koncentracja i zaczęłam mieć dużo więcej energii.
ZE: Czy w przypadku nietolerancji na jakiś produkt trzeba go odstawić na stałe?
AD: Produkty nietolerowane należy odstawić na okres minimum trzech miesięcy, a później można je powoli wprowadzać na nowo do diety. Ja jednak do niektórych produktów, takich jak mąka pszenna, czy mleko nie mam w planach wracać. Słuchałam jakiś czas temu ciekawego wykładu na temat żywienia i jeden z lekarzy opowiedział ciekawą anegdotkę: dawniej, na statkach przewożących pszenicę było dużo szczurów, co świadczyło o tym, że zboże jest dobre, teraz nie znajdziemy na takich statkach ani jednego gryzonia, co niestety trzeba podsumować smutno: że to czym jesteśmy karmieni, nawet szczury nie chcą jeść. Pszenice dobrze zastąpić na przykład żytem, które jest dużo mniej modyfikowane.
ZE: Czy zmiana diety jest kosztowna?
AD: Tak i nie. Zdrowe produkty, mąki jaglane czy gryczane, mleko pochodzenia roślinnego i ogólnie niemodyfikowana żywność jest droższa od tej którą mamy „pod ręką”. Początkowo trzeba też poświecić więcej czasu zarówno na uważniejsze zakupy, jak i przygotowanie posiłków. Patrząc jednak na koszty, które ponosiłam korzystając z wizyt u lekarzy specjalistów, drogich badań, bardzo złego samopoczucia, to myślę, że jest to zmiana opłacalna. Z czasem w mojej kuchni przybyło kilka urządzeń ułatwiających mi życie, takich jak dobry blender, dzięki któremu sama mogę mielić mąkę.
Gdzieś czytałam, że każda zmiana jest trudna na początku, burzliwa w trakcie i cudowna na końcu, tak jest też w przypadku tego typu zmian. Jeszcze jednym argumentem z powodu którego warto się zastanowić nad tym co i jakiej jakości jest to co jemy, jest niedawno odkryty fakt, że to nie mózg, ale nasze jelita produkują dziewięćdziesiąt procent serotoniny, czyli hormonu odpowiadającego za to czy jesteśmy szczęśliwi.
ZE: Dziękujemy za rozmowę i chęć podzielenia się z nami swoją historią. Mamy nadzieję, że pomoże to wielu naszym Czytelnikom spojrzeć na swoje problemy zdrowotne z nowej perspektywy dzięki czemu podejmą działania i wrócą do zdrowia.
Zdrowy Elbląg
Redakcja serwisu zulawy.com nie odpowiada za treść komentarzy i treści dostarczone przez firmy i osoby trzecie.
Jeśli chcesz z nami tworzyć serwis napisz do nas e-mail.
Regulamin komentowania artykułów w serwisie zulawy.com
W trosce o kulturę i wysoki poziom debaty w serwisie zulawy.com wprowadza się niniejszy Regulamin.
Copyright © 2014-2024 zulawy.com. Wszystkie prawa zastrzeżone.