Przed elbląskim sądem ruszy proces giganta na rynku sieci dyskontów. Byli pracownicy Biedronki domagają się od swojego ex pracodawcy przeprosin i wielotysięcznych odszkodowań za złe warunki pracy. Akt oskarżenia w tej sprawie trafił do sądu pół roku temu. Dopiero teraz poznaliśmy termin pierwszej rozprawy.
Dopiero w listopadzie ubiegłego roku do Sądu Okręgowego w Elblągu wpłynęło pismo pozwanego usuwające braki formalne odpowiedzi na pozew. Akta, które już teraz liczą 6 tomów, przedłożone zostały referentowi, który podjął decyzję co do dalszych czynności w sprawie. Proces, przed Sądem Okręgowym w Elblągu, ruszy w marcu tego roku. Wyznaczono już terminy rozpraw na: 5, 6, 7, 8 i 14 marca
- informuje sędzia Tomasz Koronowski, rzecznik SO w Elblągu.
Nie po raz pierwszy przed elbląskim sądem toczył się będzie proces przeciw właścicielowi sieci dyskontów. Kilkanaście lat temu głośno było o pasłęczance zatrudnionej w Biedronce w latach 1997 - 2002, która jako pierwsza postanowiła walczyć z wyzyskiem pracowników i pozwała właściciel sieci handlowej. Początkowo domagała się odszkodowania za pracę w godzinach nadliczbowych. Sąd ostatecznie przyznał jej racę. Wyrok zapadł w 2007 roku, a zanim poszły kolejne pozwy przeciw Biedronce.
Po dziesięciu latach byli pracownicy Biedronki postanowili się przypomnieć swojemu byłemu pracodawcy i zawalczyć o odszkodowania. W międzyczasie zmieniły się również przepisy. Wcześniej takie roszczenia przedawniłyby się po 10 latach. Obecnie prawo pozwala, aby w sytuacji, gdy dane zdarzenie czy roszczenie, które zgłasza pracownik wynika z przestępstwa, ten termin ulega przedłużeniu do 20 lat. Dziesięć osób z Pasłęka i okolic, postanowiło skorzystać z tej możliwości. Domagają się zadośćuczynienia za złe warunki pracy - kwoty odszkodowań są różne i wahają się od 11 tys. zł do 48 tys. zł. Chcą również oficjalnych przeprosin.
Doszliśmy do wniosku, że nic nam już nie zwróci zdrowia, czasu, nerwów, że warto się przypomnieć, po raz kolejny zawalczyć o swoje. Zamietli nas tylko pod dywan, a nie rozliczyli się z przeszłością. Wielu z nas pracę w Biedronce przypłaciło zdrowiem. Ja sama zresztą też, przed długi czas cierpiałam na depresję, która zresztą najpewniej będzie mi towarzyszyła do końca życia. Mam nadzieję, że kilka osób odzyska, chociaż te pieniądze, które poszły na leczenie. Mam w sobie siłę, aby po raz kolejny dochodzić swoich praw
- mówiła info.elblag.pl pani Bożena, była pracownica Biedronki, jedna z osób, która swoich praw będzie się domagała przed sądem.
Jeronimo Martins, właściciele Biedronki przekonuje, że zarzuty są nieprawdziwe. Zapytany w ubiegłym roku przez „Dziennik Gazetę Prawną” o komentarz przedstawiciel biura prasowego konsorcjum stwierdził, że wszystkie sprawy, które toczyły się z powództw byłych pracowników sieci Biedronka o godziny nadliczbowe, zostały prawomocnie zakończone. W przypadkach, w których decyzja sądu nakładała na naszą firmę określone zobowiązania, wypełniliśmy je. My również poprosiliśmy JM Polska o komentarz w tej sprawie. Czekamy na odpowiedź.
JM Polska nie zdecydował się jednak na ugodę z byłymi pracownikami. To sąd będzie musiał zdecydować, po której stronie leży prawda.
O ugodzie nie było mowy. Nie złożono nam takiej propozycji. Jednak jeśli sąd na pierwszej rozprawie zaproponuję ugodę bądź mediacje jesteśmy otwarci na taką ewentualność. Jeżeli druga strona będzie wyrażała chęć to możemy się porozumieć, nie jesteśmy sztywni, uważamy jednak, że i tak żądania zgłoszone przez powodów są żądaniami niewygórowanymi
- mówi Olga Malinowska, radca prawny z Kancelarii Lech Obara, która reprezentuje byłych pracowników Biedronki.
Natasza Jatczyńska
Redakcja serwisu zulawy.com nie odpowiada za treść komentarzy i treści dostarczone przez firmy i osoby trzecie.
Jeśli chcesz z nami tworzyć serwis napisz do nas e-mail.
Regulamin komentowania artykułów w serwisie zulawy.com
W trosce o kulturę i wysoki poziom debaty w serwisie zulawy.com wprowadza się niniejszy Regulamin.
Copyright © 2014-2024 zulawy.com. Wszystkie prawa zastrzeżone.