Resztę wódki wylałem do wiadra. Pani Teresa zaczęła na mnie krzyczeć i w pewnym momencie uderzyła mnie w tył krzesłem. Ja się odwróciłem i uderzyłem ją w głowę. Ona przewróciła się i uderzyła o stół. Gdy już leżała zadałem jej nożem dwa ciosy. Nie wiem, dlaczego to zrobiłem - mówił podczas jednego z zeznań Adrian D., oskarżony o zabójstwo mieszkanki Rychlik 31 stycznia ubiegłego roku. Dzisiaj w elbląskim sądzie rozpoczął się proces mężczyzny.
28-letni Adrian D. pochodzi z Grudziądza. W Rychlikach pojawił się w 2015 roku. Jako brukarz pracował przy remoncie tamtejszej drogi. Jak sam przyznał, w tym czasie poznał tam sporo osób. Gdy więc prace zakończono i mężczyzna został zwolniony z firmy, zamieszkał on u jednego z poznanych tam mężczyzn. Później przeprowadził się do pani Teresy, u której mieszkał wiele miesięcy, z przerwą na odsiadkę w więzieniu, do którego trafił za kradzież. Za lokum nie płacił, w zamian miał się opiekować starszą kobietą.
1 stycznia niewielkimi Rychlikami wstrząsnęła informacja o morderstwie. Ciało 79-latki zawinięte w dywan znaleziono w opuszczonym sadzie w Rychlikach 1 stycznia tego roku. Jak wykazała sekcja zwłok, kobieta zginęła od ciosów nożem. W wyniku śledztwa zatrzymano jej lokatora, który przyznał się do zabójstwa. Dzisiaj przed Sądem Okręgowy w Elblągu rozpoczął się proces Adriana D. Zarzuca mu się, że działając z bezpośrednim zamiarem pozbawienia życia, zadał 79-latce ciosy nożem i spowodował jej śmierć. Za ten czyn grozi mu kara pozbawienia wolności na czas nie krótszy od lat 8, kara 25 lat pozbawienia wolności albo kara dożywotniego pozbawienia wolności.
To jest dno, on na bezbronną kobietę się rzuca. Dlaczego to zrobił? Pewnie dla pieniędzy
- mówi jeszcze przed rozprawą członkowie rodziny zamordowanej.
Sam oskarżony dzisiaj nie przyznał się do zarzucanego mu czynu.
Nie przyznaję się do winy, ale mam świadomość, że moje działanie doprowadziło do tego, że pani Teresa nie żyje
- mówił Adrian D.
Jednocześnie mężczyzna potwierdził prawdziwość swoich wcześniejszych zeznań, w których trakcie nie tylko przyznał się do zabójstwa, ale i ze szczegółami je opisał.
- Nie dochodziło między nami do awantur, nie było interwencji policji czy sąsiadów. Układało nam się bardzo dobrze. Spędziliśmy razem Boże Narodzenie i mieliśmy spędzić Sylwestra, ale wtedy to się stało. Tamtego dnia po południu przyszedł do nas K., wypiliśmy pół litra wódki. On wyszedł około 17. Pani Terasa piła z nami. Ja później nie chciałem już pić, ale ona piła sama. Około 14 zadzwoniłem do córki pani Teresy. Powiedziałem jej, że pani Teresa pije i się awanturuje. Matka jednak nie chciała z nią rozmawiać. Potem wylałem resztę wódki do wiadra. Teresa zaczęła na mnie krzyczeć i w pewnym momencie uderzyła mnie w tył krzesłem. Ja się odwróciłem i uderzyłem ją w głowę. Ona przewróciła się i uderzyła o stół. Gdy już leżała zadałem jej nożem dwa ciosy. Nie wiem, dlaczego to zrobiłem. Zauważyłem, że na jej plecach pojawiła się krew. Nie zadzwoniłem na karetkę. Wyszedłem z domu [...] Gdy przyszedłem do domu, Teresa leżała w takiej pozycji jak ją zostawiłem. Zdjąłem z niej koszulę nocną i ją spaliłem. Usiadłem, nie wiedziałem co robić, płakałem. Zawinąłem jej ciało w dywan. Wyniosłem je do sadu i tam zostawiłem - tak Adrian D. zeznawał przed policją w styczniu tego roku.
Dzisiaj podczas pierwszej rozprawy zeznania złożyło trzech świadków, wśród nich córka zabitej 79-latki.
Ja oskarżonego wcześniej nie znałam. Jakieś dwa lata temu mama przygarnęła Adriana, mówiła, że było jej go szkoda. Mąż powiedział mu, że jeżeli chce mieszkać u mamy ma jej pomagać, na przykład przynieść zimą drzewo. Adrian D. miał się nią opiekować, ale to ona opiekowała się nim. Na święta do nas nie przyjechała, bo z kim zostanie Adrian, przeprowadzić się do nas nie chciała, bo co z Adrianem? Mama, gdy rozmawiałyśmy przez telefon i pytałam ją o Adriana, mówiła, że nie ma zastrzeżeń do niego, nie skarżyła się na niego. Ja nigdy nie zauważyłam, aby mama była pijana. Ona zresztą znała mój stosunek do alkoholu. Nie zauważyłam, aby mama w takim nadmiarze, jak przekonywał oskarżony, piła alkohol. Z tego wynikałoby, że ona piła codziennie, jakby była alkoholiczką. O tym, że ona pije słyszałam tylko od Adriana
- mówiła kobieta.
Biegli psychiatrzy i psycholog wykluczyli jednak niepoczytalność oskarżonego. Dzisiaj wnioski z obserwacji sądowo-psychiatrycznej podtrzymali przed sądem.
Oskarżony nie jest chory psychicznie. W chwili popełnienia zarzucanego mu czynu, o ile go popełnił, mógł w pełni rozpoznawać jego znaczenie i pokierować przestępstwem
- przekonywał jeden z biegłych.
Termin kolejnej rozprawy wyznaczono na październik.
Natasza Jatczyńska
Redakcja serwisu zulawy.com nie odpowiada za treść komentarzy i treści dostarczone przez firmy i osoby trzecie.
Jeśli chcesz z nami tworzyć serwis napisz do nas e-mail.
Regulamin komentowania artykułów w serwisie zulawy.com
W trosce o kulturę i wysoki poziom debaty w serwisie zulawy.com wprowadza się niniejszy Regulamin.
Copyright © 2014-2024 zulawy.com. Wszystkie prawa zastrzeżone.