Poczułam silne uderzenie w plecy. Gdy się ocknęłam, leżałam na chodniku. Wokół stali ludzie, ktoś wezwał karetkę, policję - to spotkanie z rowerzystą pani Ewa zapamięta na długo. Kobietę potrącił rozpędzony na rowerze nastolatek. - On nie jechał, tylko dosłownie pruł z tej górki. Za mną szła matka z dzieckiem. Myślę, że gdyby wjechał w to dziecko, ono by tego uderzenia nie przeżyło - dodaje kobieta. Ta historia nie jest wyjątkowa, do takich zdarzeń w Elblągu dochodzi coraz częściej. Nie zawsze mają tak dramatyczny przebieg, ale sytuacje, gdy rowerzysta "gwizdnie" nam przed nosem, potrąci, czy zajedzie drogę to niestety już norma. Elbląskie chodniki robią się za ciasne?
Elblążanie chętnie przesiadają się na jednoślady. Starsi i młodsi wybierają ten ekologiczny środek transportu. Niestety wraz ze wzrostem zainteresowania, nie zwiększa się ilość ścieżek rowerowych. W tego typu infrastrukturę miasto inwestuje niewiele. W takich wypadkach rowerzyści powinni poruszać się po ulicach, ale to robi niewielu. Funkcję nieistniejących ścieżek przejmują więc chodniki, po których chętnie mkną rowerzyści. Część z nich niestety przy okazji ma za nic i przepisy i pieszych. To prowadzi do sytuacji niebezpiecznych, takich jak ta, która miała miejsce 9 kwietnia przy ul. Komeńskiego, w okolicy Szpitala Miejskiego im. Jana Pawła II. Tam rozpędzony rowerzysta wjechał w kobietę.
Wydzodziłam z przychodni przy ul. Komeńskiego. Mogło być kilka minut po godz. 17.30. Zdążyłam przejść przez furtkę na chodnik, gdy poczułam silne uderzenie w plecy. Trudno mi powiedzieć co się stało dokładnie. Gdy się ocknęłam, leżałam na chodniku. Obok leżała torebka. Wszystkie rzeczy były porozrzucane, telefon roztrzaskany. Byłam w szoku. Praktycznie nie czułam nóg, bałam się, że stało mi się coś poważniejszego. Wokół mnie byli ludzie. Wezwali karetkę, policję, pozbierali porozrzucane rzeczy. Zachowali się fantastycznie, podobnie jak ratownicy i lekarz, którzy później się mną zajęli. Sprawca? To młody chłopak. Jak się zachował? ... "Niech pani wstaje, bo mi się śpieszy". Tylko to usłyszałam od niego
- opowiada pani Ewa, mieszkanka Elbląga.
Kobieta została przetransportowana do szpitala. Tam przeszła badania i dopiero późno w nocy trafiła do domu.
Jestem silnie potłuczona, jedną nogę mam dosłownie siną, to w niej mam problemy z czuciem, obecnie poruszam się o kulach, a tak naprawdę w ogóle nie powinnam chodzić przez dwa tygodnie. Czuję się źle nie tylko fizycznie, ale i psychicznie. Przez pierwsze dni nie chciałam wychodzić z domu. Bałam się, że po raz kolejny ktoś we mnie wjedzie. Przy takiej prędkości człowiek nawet nie ma szansy uskoczyć. Ten chłopak, który we mnie trafił, po prostu pruł na tym rowerze, bo tego nawet się jazdą nie da nazwać. To, że trafił we mnie to tak naprawdę szczęście w nieszczęściu. Za mną szła matka z dzieckiem, gdyby on wjechał w to dziecko, to nie wiem, czy ono by przeżyło
- dodaje elblążanka.
Rowerzyści, choć często zachowują się, jakby byli całkowicie bezkarni, podobnie jak pozostali uczestnicy ruchu drogowego, odpowiadają za swoje czyny. Tak jak inni uczestnicy ruchu drogowego muszą stosować się do obowiązujących przepisów prawa.
Jeśli rowerzysta łamie przepisy, musi liczyć się z konsekwencjami. Gdy spowoduje wypadek, tak samo, jak każdy inny, jest sądzony z art. 177 Kodeksu karnego i grozi mu pozbawienie wolności do lat 3. Również sprawca kolizji nie pozostanie bezkarny. W tym konkretnym przypadku sprawcą jest 15-letni chłopak, więc z uwagi na to, iż jest on osobą nieletnią, sprawa została przekazana do sądu rodzinnego
- mówi Jakub Sawicki z zespołu prasowego Komendy Miejskiej Policji w Elblągu.
Rzecznik policji przypomina również, że policjanci drogówki cyklicznie przeprowadzają działania NURD, skierowane do niechronionych uczestników ruchu drogowego, czyli pieszych i rowerzystów właśnie. Ostatnie miało miejsce pod koniec marca i przyniosła efekt głównie w postaci 36 pieszych przyłapanych w trakcie przechodzenia na czerwonym świetle i mandaty dla trzech kierowców...
Po tym zdarzeniu zaczęłam baczniej przyglądać się rowerzystom. No cóż, oni jeżdżą, jak jeżdżą. Nie liczą się z pieszymi, nie zwracają uwagi na przepisy. Nie minęło kilka dni i w tym samym miejscu widziałam kolejnego "pędzącego" rowerzystę. Śpieszył się tak, że na przejściu, które jest kilka metrów dalej, nawet się nie zatrzymał, nie mówiąc o rozejrzeniu się. Myślę, że to jest coraz większy problem. Pomóc na pewno mogłyby zdecydowane działania policji, na razie jednak o to trudno
- dodaje nasza rozmówczyni.
Natasza Jatczyńska
Redakcja serwisu zulawy.com nie odpowiada za treść komentarzy i treści dostarczone przez firmy i osoby trzecie.
Jeśli chcesz z nami tworzyć serwis napisz do nas e-mail.
Regulamin komentowania artykułów w serwisie zulawy.com
W trosce o kulturę i wysoki poziom debaty w serwisie zulawy.com wprowadza się niniejszy Regulamin.
Copyright © 2014-2024 zulawy.com. Wszystkie prawa zastrzeżone.